niedziela, 26 lutego 2012

WYNIKI KONKURSU I DUŻO UWAG WIELCE ISTOTNYCH

Wyniki konkursu "Jak pisać o miłości".


Było to tak... Dzień przed ostatnim dniem przyjmowania zgłoszeń, maili w skrzynce było około czterystu. Podczas nocy ostatecznej doszło aż osiemdziesiąt nowych! Informowaliśmy, że wyniki będą - przy naszej dobrej woli i ciężkiej pracy - jeszcze w lutym. Ba, informowalismy kilka razy... Ale nie, nie gniewamy się za natarczywe dość dopytywania o termin wyników. Znamy życie. Ludzie po pierwsze tacy są, a po drugie 80% z nich - podobno - nie rozumie tego, co czyta.

Wracając do meritum. CZTE-RYS-TA OSIEM-DZIE-SIĄT! Przerosło to nasze najśmielsze oczekiwania. Czytaliśmy i czytaliśmy. Co tam się nie działo! Pościgi, porwania, płacze, dużo śmierci, dużo łez... Nie możemy powiedzieć, aby wszystkie utwory mieściły się na pewnym poziomie literackim, ale mimo to: bardzo wszystkim dziękujemy, wszystkim czterystu osiemdziesięciu.

Etap po pierwszym "odsiewie" był problematyczny. Pozostało 87 niezłych utworów. Niektóre rymowane, niektóre nie, niektóre zabwne, z fajną, trafną puentą, niektóre poważne, dające do myślenia. Niektóre zawierały tak perełkowate sformułowania, że gdy w końcu odkładaliśmy je na bok, robiliśmy to ostrożnie, z bólem serca. Zabrakło, najczęściej, pewnego dopełnienia treści z formą, które odnaleźliśmy w utworach nagrodzonych. Czasem tekst był dobry, ale zbyt zawiły, zbyt przeintelektualizowany. Czasem miał po prostu za dużo słów. Czasem był dowcipny i czytanie sprawiało nam wiele przyjemności, ale w ostatecznym rozrachunku brakowało czy to głębi, czy językowego artyzmu.

Summa summarum. Propozycje nasze są następujące (uwaga! czasami Państwo nie podpisywaliście się i personaliów domyślamy się po adresach mailowych - proszę nam zgłaszać błędy!).

I. Nagrody książkowe, publikacje na blogu i serdeczne gratulacje otrzymują:

1. Paweł Iwańczuk - za wszystko, co nadesłał, a więc zarówno za wiersz "Akupunktura kochania", jak i "Listopadowe rozmowy"

2. Magdalena Geraga - za opowiadanie "Najlepszy ze światów" oraz za dwa wiersze: "(nieodwzajemniona) miłość do miasta" oraz "...dla Ciebie..."

3. Paulina Matuszewska - za wiersz "Ballada"

4. Donata Janiszewska - za wiersz "epidemia"

5. Ewa Jabłońska - za opowiadanie "Pierwsza miłość Marka K."


II. Uwaga! Szczególne pozdrowienia i propozycję publikacji na blogu otrzymują:

1. Marzena Przekwas za wiersz "Erotyk niemożebny czyli w punkcie xero"
2. Paulina Kurpiewska za pierwszy "List do Pani Anny"
3. Marcin Sztelak za wiersz "Okolicznościowy. Starym piórem"
4. Krzysztof Janik za wiersz "*** (karafka skroplonego erotyzmu)"
5. Arek Bystrowicz za wiersz "Pantofel"
6. Ania Piwowarska za wiersz "O miłości między innymi"
7. Milena Kowalska za wiersz "Przyjaźń damsko-męska" oraz wiersz "Bez Ciebie"
8. Zbigniew Kozula za wiersz "Wizyta"
9. Monika Dudziak-Kociałkowska za wiersz "malinowy poranek"
10. Izabella Meyer - za wiersz "Incydent"
11. Aleksander Jasinowski - wiersz "mała bolączka"

III. Doceniamy:

1. Monika Biesaga - "Walentynkowa wyprawa" - kiedy będzie wpis dotyczący oryginalności formy, z pewnością zacytujemy Pani tekst
2. dancer2007 - jedyny dobry esej, też być może wykorzystamy (na Szkole Pisania rzecz jasna)
3. Bogna Strykowska - wyobraźnia zrobiła na nas wrażenie :)
4. Agnieszka Rogala - gratulujemy lekkości i dowcipu


Publikacje na blogu nie będą regularne, ale częstsze niż wpisy. Chętnie damy tekst razem z krótkim komentarzem - dlaczego zostało coś nagrodzone, wspomniane itp. Zwycięzców prosimy o nadsyłanie na adres Szkoły Pisania swoich adresów korepsondencyjnych.

Dziękujemy raz jeszcze! Dzięki Wam nigdy nie mieliśmy okazji dowiedzieć się o miłości tak wiele! Pozdrawiamy!

piątek, 17 lutego 2012

Kluska i Sabinka. Odcinek specjalny

Dziś Kluska i Sabinka przyszły z zewnątrz! Szkoła Pisania otrzymała Odcinek Specjalny od bloga prozaicy.blog.onet.pl. Ocieramy łzy wzruszenia i dziękujemy serdecznie!


poniedziałek, 13 lutego 2012

Temat ciekawy – czyli jaki?

XXI wiek wydaje się być wiekiem reportaży. Przez gąszcze nieodkrytych lub odkrytych niedokładnie krain przedzierają się Jacek Hugo-Bader, i Mariusz Szczygieł, Wojciech Jagielski, Wojciech Tochman i inni, a my cieszymy się, bo lubimy ich książki.

Lecz nie samym reportażem człowiek żyje. Dlatego dziś zastanowimy się nad ciekawym tematem w prozie.

Nasza teza jest prosta: im bardziej książka jest realna, tym więcej osób poruszy. Im więcej poruszy, tym bardziej sprawdzi się jako książka. Dziś polecamy Wam dzieła, w których stoją prawdziwe miasta, żyją ludzie, którzy mogli być prawdziwi, toczą się mają swoje historie, które na pewno komuś się przytrafiły, lub prawie przytrafiły, lub mogły, z pewnością mogły się przytrafić…
Osadzenie książki w konkretnych realiach ożywia ją. Przyjemnie jest zresztą, naszym zdaniem, poznawać miasto, panstwo, minioną lub obecną epokę, albo realia danego środowiska społecznego.

Lada chwila pojawi się w kinie film Małgorzaty Szumowskiej „Sponsoring”. Bardzo ciekawi nas, z jakiej strony problem będzie ugryziony. Głównie z tego powodu, iż będzie można porównać go z książką „Sponsorowana” Agi Kuligg (napisanej, zresztą, wcześniej). Jest to dla nas ciekawe, bo właśnie za realia była „Sponsorowana” chwalona. Za realia typowo polskie, za historię, która właśnie się, być może, komuś przydarza. Dziewczyna z małego miasteczka, bogata Warszawa, kompleksy, pragnienie bycia kimś innym, no i ten dziwny stosunek człowieka do pieniędzy, który wymyka się często psychicznej równowadze.




A jednocześnie, mimo wszystko, nie jest to reportaż.

I tu pojawia się właśnie powód, dla którego można po pozycję sięgnąć: temat (przy okazji: rozmowa z autorką: http://ksiazki.wp.pl/tytul,Szukam-sponsora-Rozmowa-z-Aga-Kuligg,wid,16913,wiadomosc.html), który porusza, a który jednocześnie jest stworzony, a nie odwzorowany. Tym samym powieść jest zawsze górą: bo temat nie musi być współczesny - z tymże z takim nieco łatwiej się przebić, być może więcej osób zechce poznać historię poznańskiego bezdomnego niż żołnierza wojny secesyjnej.
Gdy zatem poznasz bezdomnego i o nim napiszesz, możesz mieć nadzieję, że książka będzie wartka, autentyczna. Gdy nigdy bezdomnego nie widziałeś, nie usłyszysz jego historii, może się Twoje przedsięwzięcie co najmniej nie udać. Zatem: do dzieła. Do ważnych problemów, do piór. Może uda komuś się opisać miejscowość tak dobrze, jak Stefan Chwin w Hannemanie opisał powojenny Gdańsk, albo tak dobrze opowie o polskiej mentalności za granicą, jak opowiedział o japońskiej Haruki Murakami  w „Norwegian Wood”, a może poruszy problem zawsze złej wojny, wciąż gdzieś trwającej, jak zrobił to w swoim czasie sam Vonnegut? A może napisze o czymś, co jest ważne dziś, ale czego nie opisano jeszcze wystarczająco?
Wystarczy temat, dobry temat. I odrobina wyobraźni.  

Czekamy na Wasze uwagi - jak zawsze.

Ps. Jako że nasz aktualny konkurs dobiega końca, informujemy Was, że wpłynęło ponad 400 prac, które czytamy na bieżąco i wciąż, ale terminu X nie jesteśmy w stanie podać. Jesteśmy w stanie co najwyżej obiecać: postaramy się do końca lutego.

czwartek, 2 lutego 2012

Wisława Szymborska


Niekoniecznie jest tak, że nie wiemy, co napisać. Niekoniecznie jest tak, że uważamy, iż blog jest tak sprofilowany, że nie zmieszczą się w jego profilu "ciekawostki" z literackiego świata. 
To nieco bardziej skomplikowane. Zbyt zagadkowe, zbyt filozoficzne, zbyt metafizyczne. Ot, osoba powszechnie znana. Ludziom czytającym znana bardziej. Gdzieś w głowie frazy, kawałki, przemyślenia, jakie miało się pod wpływem lektury jej tekstów. Świadomość jej uroku i dowcipu - jakże często kontrastowana była z poważnym, posępnym mędrem: Miłoszem! - i inne fragmenty obcowania osobą przecież nam nieznaną.

No tak. A potem nagle zaskakuje wiadomość i nie wiadomo, co z wiadomością się robi, jak ją sobie przysposobić, uładzić. Akurat wodząc wzrokiem po półce trafia się na wydany przez Agorę czteropak płyt -

I włącza się i ogląda. I zaskakuje, słysząc, jak sam Woody Allen mówi, że miała ona "wielki wkład w moje zadowolenie z życia". I uśmiecha się, i spędza wieczór miło, choć przecież ze śmiercią. 

Zatem dziś bez literackiej dydaktyki. Dwa wiersze, jeden na okoliczość:
      
 
Chmury
 
Z opisywaniem chmur
musiałabym się bardzo śpieszyć -
już po ułamku chwili
przestają być te, zaczynają być inne.
Ich właściwością jest
nie powtarzać się nigdy
w kształtach, odcieniach, pozach i układzie.
Nie obciążone pamięcią o niczym,
unoszą się bez trudu nad faktami.
Jacy tam z nich świadkowie czegokolwiek -
natychmiast rozwiewają się na wszystkie strony.
W porównaniu z chmurami
życie wydaje się ugruntowane,
omal że trwałe i prawie że wieczne.
Przy chmurach
nawet kamień wygląda jak brat,
na którym można polegać,
a one cóż, dalekie i płoche kuzynki.
Niech sobie ludzie będą, jeśli chcą,
a potem po kolei każde z nich umiera,
im, chmurom nic do tego
wszystkiego bardzo dziwnego.
Nad całym Twoim życiem i moim, jeszcze nie całym,
paradują w przepychu jak paradowały.
Nie mają obowiązku razem z nami ginąć.
Nie muszą być widziane, żeby płynąć.

 
A drugi nasz ulubiony...


Kilkunastoletnia

Ja - kilkunastoletnia?
Gdyby nagle, tu, teraz stanęła przede mną
czy miałabym ją witać jak osobę bliską
chociaż jest dla mnie obca i daleka?

Uronić łezkę, pocałować w czółko
z tej wyłącznie przyczyny
że mamy jednakową datę urodzenia?

Tyle niepodobieństwa między nami
że chyba tylko kości sa te same
sklepienie czaszki, oczodoły,

Bo już jej oczy jakby trochę większe,
rzęsy dłuższe, wzrost wyższy
i całe ciało obleczone ściśle
skórą gładką, bez skazy.

Łączą nas wprawdzie krewni i znajomi,
ale w jej świecie prawie wszyscy żyją
a w moim prawie nikt
z tego wspólnego kręgu.

Tak mocno się różnimy
tak całkiem o czym innym myślimy, mówimy.
Ona wie mało -
za to z uporem godnym lepszej sprawy.
Ja wiem o wiele więcej -
za to nie na pewno.

Pokazuje mi wiersze,
pisane pismem starannym, wyraźnym,
jakim ja nie piszę już od lat.

Czytam te wiersze, czytam.
No może ten jeden,
gdyby go skrocić
i w paru miejscach poprawić.
Reszta niczego dobrego nie wróży.

Rozmowa się nie klei.
Na jej biednym zegarku
czas chwiejny jeszcze i tani.
Na moim dużo droższy i dokładny.

Na pożegnanie nic, zdawkowy uśmiech
i żadnego wzruszenia.

Dopiero kiedy znika
i zostawia w pośpiechu swój szalik.

Szalik z prawdziwej wełny,
w kolorowe paski
przez naszą matkę
zrobiony dla niej szydełkiem.

Przechowuję go jeszcze.