Taaa... Dziś będzie bardziej szkolnie. Ale czasem trzeba.
O ile mówienie o "potrzebie" ma tu sens. Na upartego nie potrzebujemy ani ortografii, ani wielkich znaków. Ani tym bardziej czegoś tak diabelnie grzesznego jak próba sformułowania "zasad eseju". Wszak esej to wolność sama w sobie, to niebo błękitne i chmurki możliwości, to pisanie o czym bądź, byleby lekko, byleby sprawnie, byleby...
Otóż nie. Zapragnęliśmy zwrócić na to uwagę z racji powtarzających się (w publicystyce zwłaszcza) tendencji do uznania, iż hulaj dusza, piekła nie ma, esejem jest wszystko, nawet nakreślone kilka zdań bez większego sensu, ale za to nie na temat. Żaden.
Po pierwsze:
Esej musi mieć TEMAT. Rasowi eseiści, którzy rozrywani są przez największe czasopisma tego świata nie siadają do pracy z założeniem "Coś się skrobnie". Nic bardziej mylnego. Ich motywacją jest zawsze coś. Czuły punkt. Rzecz do przekazania. I oni najpierw tę rzecz wyrażają sobie w duchu, a następnie obudowują wokół niej słowa, zgrabne lub mniej, bardziej lub mniej trafne. Ale nie wychodzi im nic przez przypadek.
I z tej racji specjaliści klasyfikują eseje na publicystyczne, naukowe, filozoficzne i dotyczące sztuki. Jeśli komuś przyśni się wielka chmura lub tęskni za psem, chce to opisać i przez przypadek dojdzie do Leonarda da Vinci do nie będzie to esej, ale wciąż coś w rodzaju pamiętnika...
Po drugie:
To, co korci, to niewątpliwie autorskość formy. Osią eseju jest jakieś zagdnienie, ale zdanie w nim wyrażone reprezentuje autora. Jeżeli nie możecie zdzierżyć euro-ignorantów albo euro-entuzjastów to wokół własnego odczucia budujecie "fabułę" tekstu. Tyle, że nie jest to opis odczuć erotycznych doświadczanych podczas obserwacji gola, ale własne zdanie. Własne zdanie, które....
Po trzecie:
... wyróżnia się językiem. Ma być barwne, ma przyciągać, może pozwalać sobie na niedopuszczalne na przykład w rozprawce metafory, wyolbrzymienia i inne formy stylizacji. Im kolorowszy esej, tym większe szanse na zdobycie sympatyków swojego pióra. Byleby nie przesadzić. I nie pisać o futbolu jak Witkacy o kokainie.
Po czwarte:
Dobrze nie przedstawiać puenty wprost. Pokrążyć, pobawić się, wyobrazić sobie Boską Komedię Dantego i z kręgu do kręgu, hop-hop. Aż nagle ta-daaam, objawiamy sedno. A czytelnik jest ucieszony i chwali naszą błyskotliwość. Mniam.
Po piąte:
Banalne i jakże nudne, ale... Piszesz o wpływie hodowli psów na ludzką psychikę? Miej naprawdę własne zdanie, wynikające z doświadczenia. Innymi słowy: wiedz, o czym piszesz. Bo okaże się, że dziewięciu na dzisięciu hodowców stwierdzi, że nie widziałeś psa na oczy. I co wtedy?
Po szóste:
Chcesz być zauważony - ślij esej gdzie bądź. Najlepiej od razu do "Wysokich Obcasów", fakt. Ale może na początek spróbuj u nas, zawsze coś podszpeczemy.
DUŻE PEES
Na konkurs o miłości byl jeden dobry esej, o motylach. Autor: dancer2007. Tytuł: Motyle są
passé. Dobry tytuł. A jeśli rozumiemy całość, to dotyczy banału porównań z zakresu konkursowego tematu. Oto fragmenty:
Latają, kołują, trzepoczą lub delikatnie muskają
skrzydłami. Początkowo starają się zachowywać dyskretnie, ale z czasem
organizują wewnątrz ludzkiego brzucha prawdziwe, szalone melanże, upojne
imprezy oraz całodobowe party. Popijają musujące drinki adrenaliny i koktajle
kortyzolu. Upojone endorfinami, otumanione szczęściem – robią do siebie zapewne
głupie miny i wybuchają niekontrolowanym śmiechem. Aż im czułki skaczą jak
szalone pompony! W realnym świecie badaniem ich życia zajmuje się nauka zwana lepidopterologią. W
realnym świecie są bardziej poważne. W realnym świecie nazywa się je motylami (…).
No tak, ale motyle mogły się w literaturze już trochę
znudzić. W końcu w kółko tylko latają i latają. Ile można? Twórcy, autorzy,
wszelcy rzemieślnicy oraz artyści słowa prześcigają się w pomysłach opisywania
miłości, z których kilka zasługuje na bliższą analizę:
Miłość w
ujęciu gastronomicznym (konsumpcyjnym, kulinarnym, kuchennym) –
zakochani biorą wówczas swoje serca na ruszt uczucia i pieką je w ogniu
miłości. (…) Gastronomiczne opisy
miłości wyróżniają się także tym, iż osoby dotknięte tym uczuciem chciałyby w
miłosnym zapamiętaniu „połknąć się w całości”, „pożreć żywcem”, „zjeść ze
smakiem”, „pochłonąć wzrokiem”, „sycąc przy tym oczy” widokiem obiektu swego
uczucia. Przykładem opisu miłości w ujęciu gastronomicznym jest piosenka
„Jedwab” zespołu „Róże Europy”. Wokalista jawnie śpiewa o zaletach smakowych
swej lubej, z wyraźną nostalgią w głosie: „Konsumuję lubieżnie co wieczór w
ciemnych zakamarkach pokoju”.
Miłość w
ujęciu astronomicznym – takie opisy
uczuć preferują ci twórcy, którzy zazdroszczą trochę odkryć Mikołajowi
Kopernikowi czy Janowi Heweliuszowi. Szukając weny, by jak najdokładniej
wyrazić piękno zewnętrzne swej miłości – z rozmarzeniem spoglądają w niebo.
Pomijają wzrokiem astronomiczny autokomis – czyli zaparkowany swobodnie Mały
Wóz i Wielki Wóz oraz miejscowy ogród zoologiczny – czyli Wielką Niedźwiedzicę,
chcąc zaczepić wzrokiem o coś, co wzbudzi w nich natchnienie. I po chwili –
sukces! Coś mają! Na niebie nie brakuje przecież tych świecących, złocistych
piegów. Stąd też w ich tekstach owe kosmiczne porównania „miał/miała oczy jak
gwiazdy”, „jaśniała niczym gwiazda na niebie”, „jej policzki były krągłe jak
księżyc w pełni”. Przykładem takiego opisu uczyć jest piosenka śpiewana niegdyś
przez aktora Roberta Rozmusa „Mówili na nią słońce”.
Miłość
prosto z płytki laboratoryjnej (zwana inaczej po prostu reakcją chemiczną) -
takie opisy uczuć charakteryzują się używaniem przez autora niezwykle
hermetycznego, naukowego słownictwa. (…) Ten rodzaj twórcy nie widzi
bezpośrednio obiektu swoich uczuć, nie daje się zwieść zmysłowości, tylko
opowiada o swoim zakochaniu, umieszczając pipetą w probówce życia endorfiny,
oksytocynę, adrenalinę i kortyzol, rodzaj bionarkotyków. Czytelnikom swoich
utworów próbuje wmówić, że miłość to rodzaj choroby, wirusa, złośliwego zarazka
i wciąż jeszcze nikt nie wynalazł na nią skutecznej szczepionki.
Miłość w
stylu harlequina – ten styl
opisywania zakochania czy miłości bardzo łatwo rozpoznać. Nie potrzebujemy do
tego żadnego silnego szkła powiększającego, papierka lakmusowego i odczynników
czy specjalnych umiejętności. Po prostu jeżeli zauważymy, że bohater jakiegoś
utworu chwyta kobietę w talii i próbuje zrobić z niej w porywie namiętności
spontaniczny mostek, bądźmy czujni! (…) Zamiast zwyczajnie ją pocałować, woli
przeginać jej kibić wdzięcznie do tyłu, wyginając przy tym jej ciało w różne
esy – floresy z pogranicza gimnastyki artystycznej chińskiej szkoły cyrkowej.
Ta jego wybranka też jest przy tym jakaś dziwna – nie idzie z nim zwyczajnie do
łóżka, ale „porywa ją wir namiętności” (…)
Miłość w
stylu łatwopalnym - jeśli trafimy na
taki opis miłości, zachowajmy wzmożoną ostrożność! Nie czytajmy dalszego ciągu
takiego tekstu, jeśli wcześniej nie podejmiemy kroków, mających na celu
zapewnienie sobie bezpieczeństwa. Przede wszystkim upewnijmy się, że pamiętamy
numer do tych przystojniaków ze straży pożarnej (gwoli przypomnienia – to 998
lub alarmowy na komórki 112). Sprawdźmy czy mamy pod ręką koc gaśniczy, homologowaną
gaśnicę lub ewentualnie zabawki na wodę (plastikowe pistolety, jaja wielkanocne
i armatki wodne) (…). Ten rodzaj opisów uczucia bogaty jest w takie wyrażenia,
jak „ogień miłości”, „żar miłości”, „płomień miłości”, „miłość ją/jego
rozpaliła”, „pałał do niej afektem”, „pałała do niego gorącym afektem”,
„rozniecił w niej miłość”, „rozgorzał ku niej miłością”. Uch - jak gorąco! Puff
– jak gorąco! Uff – jak gorąco!
Miłość w
stylu laurki dziecięcej – ten rodzaj
opisu miłości charakteryzuje się występowaniem rymów częstochowskich i
banalnego słownictwa („Tak cię kocham, że aż szlocham”, „Kwiczę z radości na
widok swej miłości”). Najczęściej pojawia się na wewnętrznych stronach
dziecięcych laurek okolicznościowych i wyłącznie tam powinien pozostać. Uwaga!
Jeśli zatem autorem słodko-mdlących rymów jest istota ludzka mająca niewiele
ponad metr wzrostu, posiadająca jeszcze zęby mleczne, uroczo sepleniąca, która
zamiast dowodu osobistego nosi przy sobie wyssany do szpiku – plastiku smoczek
– powinniśmy na widok owych rymowanek piać z zachwytu jak świeżo wypuszczone z
kurnika koguty. Dodatkowo: bić brawo, wiwatować, całować mądre główki naszych
pociech i wręczać im nagrody motywujące. Jeśli bowiem wierzyć wszelkiej maści
współczesnym „supernianiom” – z niedocenianych maluchów wyrosnąć mogą niepewni
siebie, zakompleksieni dorośli, potencjalni wieloletni, namolni rezydenci
gabinetów odnowy psychologicznej. Jeśli jednak o miłości banalnie pisze osoba
dojrzała („Twoje oczy są jak oceany nieskończoności, więc zapewniam cię o swej
miłości”) – należy jej wyrwać narzędzie służące do torturowania kartki i
produkcji kiczu (odpowiednio – długopis, ołówek lub klawiaturę komputera).
Jeżeli bowiem pozwolimy jej na dalszą ekspansję rymotwórczą – gotowa jeszcze
doszukać się u siebie talentu literackiego i samozwańczo tytułować mianem
„wielkiego, niezrozumianego, nieodkrytego przez niegodziwy świat poety”.
(...)
Wyróżnić możemy także inne rodzaje opisów miłości, jak
choćby miłość w ujęciu okulistycznym (na przykład w zdaniu: „Był jeszcze młody,
to była ślepa miłość”), miłość liczebnikową („Był jej pierwszą/drugą/trzecią
miłością”, „Była jego setną/tysięczną/milionową kochanką”), miłość nierdzewną
(odporną na korozję, gdyż przecież „stara miłość nie rdzewieje”) i miłość
śpiącą (wówczas należy miłość w kimś obudzić i nie pozwolić jej zasnąć, choćby
ziewała rozdzierająco, miała podkrążone z niewyspania oczy i wciąż chodziła
ubrana tylko w piżamę). Na kartach wielu starszych, pożółkłych książek możemy
jeszcze przeczytać o „miłości żywionej ku komuś”. Jeśli zdecydujemy się
współcześnie zastosować w tekście takie wyrażenie (niczym prawdziwi hodowcy) - musimy
wiedzieć czym taką miłość żywić: pokarmem stałym czy płynnym, ziarnami zbóż czy
też świeżymi kawałkami mięsa.
Jak zatem pisać o miłości, żeby pominąć jakoś te
oklepane czerwone serduszka, różowe baloniki, słowotwórczą watę cukrową,
pluszowe misie, amorki – gipsowe potworki, odwieczne matryce przesłodzonych
słówek oraz foremki banalności? Być może cała sztuka polega na tym, by wyrazić
pisemnie uczucia bez użycia powyższych elementów i tego majestatycznego,
górującego nad ludzkim życiem słówka na „m”. Może prawdziwi akrobaci słowa
pisanego potrafią w tak profesjonalny sposób destylować ów wyraz w swoim
umyśle, że przeobraża się on w setki odmiennych uczuć, bardziej wartych
opisania oraz zapamiętania przez
czytelnika. Samej miłości nie sposób wyeliminować z literatury – książki
wówczas byłyby bowiem zaledwie skupiskiem pustych kartek, oferowanych przez
wydawnictwa w zawyżonej cenie. Taniej byłoby kupić sobie notes.
dancer2007
Swoją drogą autor zdziwiłby się, wiedząc, ile z opisanych przez niego demonów przewinęło się przez konkurs....
Przy okazji, żeby nie było, żeśmy zupełeni nieprofesjonalni: w kategorii esej w Nagrodzie Literackiej Gdynia: "Samobójstwo jako doświadczenie wyobraźni" Stefana Chwina. Esej płynący przez kilkaset stron. Bez zająknięcia. Pochylony nad konkretnym zagadnieniem, dziwnym, dziwacznym, ciężkim i fascynującym - nie snuje powieści, ale... esejuje. Polecamy.
Przy okazji, żeby nie było, żeśmy zupełeni nieprofesjonalni: w kategorii esej w Nagrodzie Literackiej Gdynia: "Samobójstwo jako doświadczenie wyobraźni" Stefana Chwina. Esej płynący przez kilkaset stron. Bez zająknięcia. Pochylony nad konkretnym zagadnieniem, dziwnym, dziwacznym, ciężkim i fascynującym - nie snuje powieści, ale... esejuje. Polecamy.
Czy esej może się rymować?
OdpowiedzUsuńnieee
Usuńpewnie ze moze najlepiej to od razu napisz go strofami i zrob z niego wiersz... pozdro -,-
OdpowiedzUsuńOk, ok. Mam temat: mam napisać komentarz do filmu w formie eseju.
OdpowiedzUsuńSkoro esej jest formą literacką prezentującą punkt widzenia autora, to ...co?
Mogę np. opisać to co się dzieje w filmie? Językiem literackim, subiektywnie, koloryzować etc. ale dobrze rozumiem? czy co ja mam z tym filmem zrobić? Czy po prostu skomentować na 250 słów że mi się nie podobał, ale ładnie to ująć? Ludzie pomóżcie, nigdy nie pisałam eseju, a tu babka z takim zadaniem na polaka wyskakuje :(
More hints dolabuy gucci hop over to these guys https://www.dolabuy.ru/ look what i found Chrome-Hearts Dolabuy
OdpowiedzUsuń