wtorek, 21 sierpnia 2012

Konkurs o miłości - ostatni akord I


Witam, witamy!
Słusznie pyta nas się od czasu do czasu, gdzie przepadły teksty konkursowe wyróżnione. Jak odnosimy uprzejmie, nie przepadły nigdzie: część Autorów składała deklarację i prośby, by ich nie publikować. Prace innych przydały nam się do celów równie prywatnych, co chwalebnych (patrz: post o eseju, post o etotykach). Część cierpliwie czeka, część zapomniała...
A za plecami nas wszystkich świat galopował jak szalony, co w efekcie dało wynik: konkursu ostatni akord, remake sierpniowy.

Pozwolimy sobie na flow postmodernistyczny. Publikacje plus uwagi luźne.

Kolejność losowa.

  


Marcin Sztelak,

Okolicznościowy. Starym piórem.

Rok się chyli ku upadkowi, ślizgiem po torowiskach pośpieszne
i towarowe. Człowiek człowiekowi przychyliłby nieba.
Tymczasem: Uwaga. Wysokie napięcie. Na domiar złego
niestrzeżony, za zakrętem.

Cholerne niedźwiedzie przesypiają ten zamęt, taka biologia.
My z wywieszonym ozorem po marketach. Polowanie na taniej,
jak ładna hostessa. Żona milczy. Znacząco. Niedługo powie
- pan mi się na ulicy nie kłaniaj. Na dobrą wróżbę lotto.

Dziś dziesięć baniek. Kiedyś się czekało na wiosnę, miłość.
To się wepchała z buciorami. Na szczęście jest spokój telewizora,
resztka godności przy piwie. Opłatek, choinka. Teściowa nie pali,
teść nie pije, karp tradycyjnie śmierdzi. Trzaśnięcie drzwiami.

Na klatce. Dewotka już przy wizjerze. Trzeba by jakąś kolędę,
niech się stanie zadość. Idiotyczna myśl przed zaśnięciem,
Bóg jest płci żeńskiej, przerąbane.

Upadł.
Popatrz kochanie, jakie stare zdjęcie.  To nie łza tylko atrament,
wczoraj pisałem: Wiersze, Testament, Wyznanie.


* Właściwie temat tradycyjny, koniec roku, jeszcze Wiglia, ludzie muszą znosić ten plastik, gdy niedźwiedzie śpią. Chwilowo jest tak banalnie "To nie łza tylko atrament", "My z wywieszonym ozorem po marketach", ale nie przeszkadza to w ogóle w otoczeniu obrazowych, szybkich klatek z złożonych z dewotki, niedźwiedzi, testamentu i wyznań z dużych liter i teściowej bez papierosa w zębach. Często, przy okazji "naszych" - czyli Waszych - konkursowych tekstów, pojawiają się komentarze zawiedzione, "a gdzie tu miłość?". A nie widzicie?




Milena Kowalska

Przyjaźń damsko-męska

jest dla mnie wsparciem
wskazuje mi sens
ułatwia trudy życia
powiedziała smukła Widelec
kiedy nóż scałował z jej krągłości resztki
jeszcze ciepłego mięsa


* Za tę Widelec i scałowania resztek mięsa wznosimy toast czekoladką z cherry! Bardzo!


Bez Ciebie

Wróć
bez Ciebie mam kręgosłup
z waty cukrowej
moralność
rozgryzam jak niesmaczne cukierki
lizaki poupychałam w kieszeniach
lody
ześlizgnęły się z krawężnika
wróć

może napijemy się coca coli?

Chyba znów się wygazowała.


* Dwa ostatnie wersy są trochę zbyt oczywiste, wygazowała siebie, jasna sprawa, prosta puenta, ciut za prosta. Ale cały obrazek pierwszej strofy smakowity. Zupełnie od nieartystycznej strony przychodzi do głowy komentarz, że mocno te teksty kulinarne :)




Paulina Kurpiewska

List do Pani Anny

Pani Anno, napisałam o pani wiersz.
Pokazałam go mojej pani od polskiego, a ona spytała :
-Kim jest Anna?
-Anna nie jest, Anna była. - skłamałam.
Ale to nieważne, ważne, że napisałam o pani wiersz.
Miał być wyjątkowy i doskonały, a niestety jak to mawiał Bursa śmierdzi szczyną.
Ale mogę przysiąc, że się starałam jak mogłam, lecz coś nie wyszło.
Nie jestem poetą, mnie nie ma.
Pani Anno szanuje panią więc wiersza nie przesyłam, choć mam ogromną ochotę wyrazić moje uczucia.
Nie chce, by żywiła pani do mnie urazę.

P.S. Wiem, że nigdy nie będziemy razem.


* Wyróżniony z wielu powodów. NIE DLATEGO, że Poetka ma lat 19, nie ocenialiśmy kategorii wiekowej, choć warte wspomnienia jest to, że wiele osób deklarujących podobny wiek jeszcze było - z naturalnej kolei rzeczy to wynika - o cztery długie kroki od mocnego przyciągnięcia naszej uwagi. Wiersz jest trudny. Z jednej strony język zupełnie nie poetycki, co, oczywiście, ewidentnie efektem zamierzonym jest i dobrze. Z drugiej strony jest w nim niezła tajemnica. Kto, dlaczego, i dlaczego tego listu nikt raczej nie otrzyma.




Krzysztof Janik

*** (Karafka skroplonego erotyzmu)

pieprz mnie opartą o wiśniowy blat
włoskim świeżo zmielonym
przypraw delikatne kąciki ust
możesz troszkę podkręcić ogień

wyszepcz zwilżonym płatkom uszu
przepis na uczucie w sosie własnym
budząc stęsknione smakowe kubki
starannie maluj podniebienie

przypadkiem wpadłam w pańskie menu
myślę że sprostałam słodkim gustom
że zaspokoiłam udo-biodrowy niedobór

*

wiesz czasem myślę o samotnych
zrywających owoce dni w pojedynkę
wtedy najczęściej biorę słuchawkę

zapomnijmy o szczypcie soli
mam ochotę pobudzić sąsiadów
*
nie przestawaj
to tylko kot
uważaj lampa  


* I znowu kulinarnie...:) A tak na serio: właściwie tajemnicy tutaj z kolei brak zupełnie, a jednak jest niepotrzebna. Wiadomo, o co chodzi, a nawet, jeśli to nieważne, to czuć, i to wszystko pół metra nad ziemią. Zwłaszcza malowanie podniebienia.



Jutro: "Konkurs o miłości - ostatni akord I". Zapraszamy z lampką wina, bo pora może być podobna, może nawet już po pracy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz